You are using an outdated browser. For a faster, safer browsing experience, upgrade for free today.

ROZMAWIAMY O PADLU I NIE TYLKO… Z JANEM DOBIESEM, FIZJOTERAPEUTĄ WORLD PADEL TOUR I POLSKIEJ FEDERACJI PADLA

Opowiedz nam proszę czym się zajmujesz?

Jestem z wykształcenia fizjoterapeutą. Zajmuję się m.in. poprawą jakości życia ludzi i ich stanu fizycznego. Przekłada się to na różne obszary np. na powrót do sprawności po złamaniu czy innym urazie, czy walka z codziennymi dolegliwościami, które często zabierają radość z uprawiania ulubionej dyscypliny sportowej. Moją główną specjalizacją jest leczenie dolegliwości ortopedycznych, a więc zajmuję się narządem ruchu. Docelowo planuję zostać też osteopatą, jestem obecnie na 3 roku podyplomowych studiów. Natomiast w zasadzie zawsze miałem duże zamiłowanie do pracy z zawodnikami sportów rakietowych. Dawniej był to głównie tenis i squash. Aż do momentu gdy… poznałem padla! Wtedy już nie tylko leczyłem kontuzjowanych padlistów, ale sam również zacząłem grać. Fascynowała mnie ogromna widowiskowość tego sportu – dynamiczne zwroty akcji, szybkie wymiany przy siatce, wybieganie za kort!

Miałeś okazję pracować jako fizjoterapeuta przy Turniejach Word Padel Tour. Opowiedz nam krótko o tym doświadczeniu.

Było w tym na pewno sporo przypadku i szczęścia. Podczas jednego z zawodowych staży w Portugalii klinika, w której pracowałem dostała ofertę współpracy przy turnieju Masters WPT. Kilka dni przed tym faktem odbyłem rozmowę z szefem, w której prosiłem go o więcej ciekawych wyzwań by ten staż okazał się jak najbardziej owocnym okresem rozwojowym.  Zaproponował mi więc nie tylko pracę przy tym wydarzeniu, ale także objęcie funkcji głównego fizjoterapeuty WPT Masters 2017.  W pierwszej chwili poczułem się rozczarowany tą propozycją. Nie znałem wtedy dyscypliny sportowej o nazwie padel. Dałem się jednak namówić, a po pierwszych dniach turnieju pokochałem padla.

Jak Twoja działalność jest powiązana z padlem ?

Jak już wspomniałem, często różne obszary naszego życia naturalnie się ze sobą łączą. Życie zawodowe może przeplatać się  z działalnością w czasie wolnym. Tak właśnie było ze mną- nie tylko wspierałem zawodników jako fizjoterapeuta, ale sam zacząłem aktywnie spędzać czas z padlem. To co było tylko tłem pracy zawodowej wciągnęło mnie bardzo prywatnie. Regularnie grywam, poznaję  świetnych ludzi, część z nich zwraca się do mnie, gdy potrzebują pomocy fizjoterapeuty z obolałym kręgosłupem albo kontuzjowanym łokciem. Chętnie angażuję się we wszystko co jest z padlem powiązane i staram się, jak to tylko możliwe dołożyć cegiełkę do rozwoju tego sportu w Polsce bo dyscyplina jest naprawdę ciekawa i z dużymi perspektywami. Gdybym miał możliwość, postawiłbym  swój klub padlowy. Kto wie może kiedyś się uda, na razie mój zawód łączy się z padlem z tym poprzez pomaganie miłośnikom tego sportu.

Dyscyplina jest wciąż niszowa na rynku polskim. Powiedz skąd u Ciebie duża wiedza  w tym temacie?

Nie znam się na marketingu sportowym, więc nie nazwałbym tego wiedzą lecz ewentualnie zbiorem obserwacji z tego jak  to działa na zachodzie Europy. Ciekawym spostrzeżeniem była ogromna skala wzrostu popularności tego sportu w samej Portugalii na przełomie nieco ponad roku współpracy z WPT. Jestem przekonany, że również w Polsce potencjał rozwojowy dla padla jest bardzo duży.  Trzymam mocno kciuki żeby z roku na rok powstawało więcej kortów i przybywało graczy. Znajomi ze Skandynawii, ale i krajów zachodniej Europy z miesiąca na miesiąc obserwują gigantyczny wzrost zainteresowania tym sportem w ich krajach. Ludzie wstają o 6 rano by móc pograć w padla. Takie jest obłożenie kortów, a klubów wciąż przybywa.

Czy miałabyś jakieś rady dla padlistów, tak aby zachowali dobrą formę i zdrowie, aktywnie uprawiając ten sport?

Po pierwsze rozgrzewka przed rozpoczęciem gry. Sport ten jest bardzo przyjazny, ale też bardzo zrywny. Jego lifestylowy charakter sprawia, że wydaje się, że spokojnie wchodzi się i z marszu gra. Jednak występuje tu stosunkowo dużo gwałtownych zmian kierunków i prędkości ruchu zarówno nóg jak i rąk. Często cierpią na tym w szczególności ścięgna czyli łączniki między mięśniem i kością, jeśli nie dbamy o prawidłowy rozruch.

Podobna kwestia występuje podczas samych turniejów, gdzie przerwy między meczami bywają długie. Warto pozostać w ruchu cały czas lub przed planowanym meczem rozgrzać się na nowo – nawet te parę minut truchtu i wymachów jest dużo lepsze niż wchodzenie na kort bez właściwego rozgrzania się i tym samym przygotowania do gry.

Drugą sprawą jest kwestia racjonalnego dawkowania obciążeń i czasu regeneracji – można się spodziewać, że ktoś kto w ostatnim czasie nie grał zbyt wiele i nagle zaczyna trenować po kilka godzin, po kilka dni z rzędu, na dłuższą metę może nabawić się jakiegoś przeciążenia lub kontuzji. Ostrożnie podejść należy też do wdrażania nowego sprzętu: nowa rakieta: na przykład cięższa/inaczej zbalansowana może stanowić duży stres dla nieprzyzwyczajonych tkanek. To oznacza, że musimy starać się działać stopniowo – obserwując jak nasze ciało reaguje na zmiany obciążeń.

Dziękuję za rozmowę! Aleksandra Smolarska